rok po..

Zawsze wydawało mi się, że mam bogatą wyobraźnię, ale mój lęk przed remontem miejsca, które miało stać  się dla nas nowym domem chyba był uzasadniony, nie sądzicie? Tom obiecywał, że można zrobić tu wszystko co chcemy i rzeczywiście było sporo zabawy, bo mogliśmy sami zaadoptować miejsce jak chcieliśmy. Dobrze, że moje serce pozwoliło mu zaufać i wygrało z rozumem:)

Na przestrzeni roku została usunięta drewniana podłoga a w jej miejsce Tom wylał ze swym tatą nową posadzkę ocieploną styropianem. Wymurował sam i po raz pierwszy w życiu przedpokój ( dziadek- murarz przekazał wiedzę w genach:), wstawiliśmy okno plastikowe. Instalację wodną i elektryczną stworzono na nowo.  Później już tylko równanie i głasianie ścian, malowanko. W łazience  wstawiliśmy bojler ,glazurą zajął się mój tata, położona została do połowy by było „korzystniej cenowo”. W remoncie nie ucierpiał żaden fachowiec:)

Pierwsze zdjęcia, surowe ściany i dziura w murze

Na zdjęciu widać wejście do piwnicy, która to miała nam służyć jednak jest w niej za wysoka wilgotność na razie i wszystkie warzywa się psują. 

Ściany oryginalne ze starej cegły zostały przykryte karton- gipsem

Rury, kanalizacja zostały położone wszystkie od nowa

Tom- hydraulik pokrył ściany i podłogę prysznica specjalnym by odizolować od wilgoci mury

Wejście do 3- metrowej łazienki, zastosowano najwęższe drzwi byśmy po ślubie nie pozwolili sobie na przybranie zbędnych kilogramów

Efekt po położeniu płytek, tron jeszcze nie podłączony, ale dopasowany do miejsca docelowego,

kawałek ściany z cegły spodobał nam się, przemalowałam go na biało by pasował do reszty

Pół metra ścianki wydziela strefę kuchni od „salono-sypialni”

W naszym m1 mamy podgrzewaną podłogę:)

Płytki i panele kupowaliśmy czekając na okazje z gazetek, mieliśmy czas ponieważ prace planowaliśmy dużo wcześniej i materiały już czekały przed rozpoczęciem kolejnego etapu- polecam tak robić